#DRAMA #JAPONIA #NETFLIX
Konbanwa minna san!
Dzisiaj zamierzam się wypowiedzieć na temat azjatyckiego serialu,
który dostanie nawet własną kategorię, a mianowicie DRAMA. To nie jest nic w
stylu jutubowych dram, czyli spięć między osobą A i B. Nie. Dramy są to
azjatyckie seriale nie tylko z gatunku romans, ale o to właśnie często się w
nich zahacza. Jak tłumaczę znajomym czym jest drama to mówię, że to azjatycka
telenowela tylko nie z 200-300 odcinków, a 10-12 (japońskie produkcje), 16-20
(produkcje koreańskie) lub 20-30 (chińskie, tajwańskie produkcje) – to tak
mniej więcej. Znane mi dramy miały tyle odcinków.
Tyle słowem wstępu, jak możecie zauważyć po języku w jakim się
przywitałam, chodzi o dramę z kraju Kwitnącej Wiśni – „First Love”. Powiem, że
dawno nie oglądałam japońskiej produkcji, bo po dłuższej przerwie od dram
wciągnęłam się w produkcje koreańskie. Jednak ta fabuła tutaj mnie zachwyciła,
ukazana miłość wzruszyła, więc warto, warto, warto! W ogóle widzę zmiany, bo przed laty pocałunki w dramach to była rzadkość, jeden na całą dramę i zwykle wykonanie było jakby za karę, a tutaj jest buzi. Nawet kilka. Nawet namiętnych. I jest nawet seks! SZOK I NIEDOWIERZANIE.
Kolejnym „problemem” są
retrospekcje, znaczy… Ta drama to jakby dwie historie – przeszłości i
teraźniejszości, ponieważ te retrospekcje pojawiają się przez każde 9
odcinków. Dlaczego to „problem”? Wielu ludziom pewnie nie będzie przeszkadzał,
ale mi się zdarzyło westchnąć, bo nie jestem fanką retrospekcji - z reguły zaburzają moją orientację fabularną. Ale, ale! Bez tego cały
serial nie ma sensu.
Reasumując, całość się spodoba osobom, które lubią romantyczne melodramaty, powiedziałabym bez akcji, ale dzieje się. Jednak w całkiem delikatny sposób, który może się przytrafić zwyczajnym ludziom jak my. Jak dla mnie historia jest najlepsza, gdy można ją kupić i się z nią w pewnym sensie utożsamić. Postaram się bezspoilerowo streścić: Dwoje ludzi przeżywa swoją pierwszą miłość w liceum, po dwudziestu latach ponownie się spotyka, jednakże nie są razem. Yae (główna bohaterka) kompletnie nie poznaje Harumichiego (głównego bohatera) jakby dla niej nie istniał. W dodatku jest po rozwodzie i ma syna, a on narzeczoną. Więc czemu? Co się stało? I tu ogromny plus dla dramy, bo wytłumaczenie jest wystarczająco mocne i logiczne – a w wielu dramach jest taka budowana kulminacja, a rozstrzygnięcie jest cóż… rozczarowujące. Tutaj na szczęście się tak nie zadziało.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć słówkiem lub dwoma na temat głównych bohaterów. Wypadałoby jeszcze wspomnieć słówkiem lub dwoma na temat głównych bohaterów. Yae Noguchi to mądra, posłuszna i bardzo potulna dziewczyna, co trochę odbiera jej wyrazistości czyni lekką Mary Sue. Znaczy czyniłoby, gdyby jej zachowawczość nie byłaby japońską normą. Yae ma na sobie bagaż w postaci wymagającej matki, która robi dla niej dużo, za dużo moim zdaniem, by nie skończyła jak ona sama. Ale co w rodzinie to nie zginie, hehe. Tak na poważnie to niby to nic złego, ale kobieta przekracza granice odbierając córce szanse na coś, co wyraźnie ją uszczęśliwia, jednak jej wydaje się bez perspektyw na przyszłość. Bohaterka jest bardzo kochana, za scenę - BĘDZIE SPOILER - z postanowieniem rozpoczęcia nauki języka migowego, by móc rozmawiać z niesłyszącą siostrą chłopaka. No czy od takich gestów nie rośnie serce? Moje owszem~ ♥. Jednakże gdybym miała wybierać między młodszą, a starszą Yae, to ta starsza jakoś bardziej mnie ciekawi. Wydaje się sympatyczniejsza na buźce ;)
Samą mnie to zaskoczyło, ale Taisei w roli Harumichiego był rewelacyjny! Naprawdę cudowny nadał tej postaci charakter. Nie da się go nie lubić i jego wspierającej rodziny. Sami się przekonacie po scenie, gdy prosił rodzinę o wymienienie jego zalet... ;). Kurde, palce mnie świerzbią, by wypisać niejeden spoiler. Mnie osobiście ogólnikowe spoilery bardziej zachęcają do obejrzenia, ale zapewne jestem w mniejszości, więc nie będę psuć zabawy. Powiem tylko, że jego zakochanie w Yae jest bardzo chwytliwe - zaangażowanie na wysokim poziomie, chyba każda nastolatka chciałaby przeżyć właśnie taką first love. Niestety, kiedy chłopak dorasta to zostaje odarty z tego bycia śmieszkiem. I właśnie brak tej cechy sprawia, że młodsza wersja Harumichiego podoba mi się bardziej
Oczywiście jego przymulenie jak najbardziej ma sens!
Na koniec jeszcze wspomnę o
bardzo kreatywnym powstaniu tej dramy. Przyczyniły się do tego dwa utwory
japońskiej piosenkarki Utady Hikaru „First Love” (1999) i „Hatsukoi” (2018),
nie wiem jak wy, ale ja nie słyszałam o czymś takim, by piosenka zainspirowała
do stworzenia filmowych produkcji, tak że łał~. Obie piosenki są śliczne i
robią robotę, gdy są puszczone w tle. Pierwszą słyszałam już wcześniej, ale nie wiem skąd...
Młodzi, wolni i ślepo zakochani. Gdy byli nastolatkami, świat stał przed nimi otworem, ale ich dorosłość jest nieco wyblakła… Tak jakby brakowało w niej czegoś ważnego.
Takeru Satoh - Harumichi Nami
Rikako Yagi - Yae Noguchi (młodsza)




