TYTUŁ: TEORIA WIELKIEGO PODRWU | THE BIG BANG THEORYREŻYSERIA: Mark CendrowskiSCENARIUSZ: Chuck Lorre, Bill Prady, Steven MolaroDATA EMISJI: 2007-2019LICZBA SEZONÓW: 12 | CZAS TRWANIA: ok. 20 minutGATUNEK: komedia
Hello Guys! Dzień dobry!
Na dzisiaj mam wam do polecenia bardzo przyjemny
serial komediowy, na którym można się pośmiać oraz dowiedzieć o wielu ciekawostkach.
Osobiście, na przykład, z tego serialu dowiedziałam się kim był Oppenheimer
jeszcze przed pojawieniem się iiw kinach filmu o ojcu bomby atomowej. Oczywiście
bez szczegółów, ale nie byłam w temacie taka kompletnie zielona. Bo przecież takich
rzeczy nie dowiedziałam się ze szkoły, a szkoda. Nie pogardziłabym taką wiedzą.
Jednak nie tylko o takich naukowych ciekawostkach tam mowa. Również o takich
popkulturowych. Dla mnie samej, podczas researchu serialu, ciekawostką było to,
że reżyser produkcji posiada polskie korzenie – wiecie, taka polaczkowa duma,
że nasi odgrywają jakąś rolę w czymś większym. Serial ma jeszcze jeden atut,
jakim jest jego czas trwania – moim zdaniem te 20 minut jest takie, wręcz w sam
raz. Głowa nie chce wybuchnąć od natłoku informacji, a wątki humorystyczne
ładnie się przeplatają z tymi poważniejszymi.
Jak to bywa w wielosezonowych serialach, pierwsze
odcinki zawsze mają w sobie najlepszą energię. Każdy odcinek miał w sobie dużo
komedii sytuacyjnej, bohaterowie pomagają w niej swoimi charakterami, a fabuła
jest całkiem oryginalna. Leonard i Sheldon to dwaj współlokatorzy, którzy są
naukowcami w obrębie gałęzi nauki ścisłej - FIZYKI. Leonard zajmuje się mechaniką
kwantową, a Sheldon fizyką teoretyczną. Przez te mądrobrzmiące terminy,
wypowiedzi czy określenia podczas trwania całego serialu to mam poczucie, że
porządnie mi wzrosło IQ. Wracając jednak do dwójki bohaterów, to są także
niesamowitymi geekami, co pozwala nam ich polubić. Bo wiadomo, kto choć trochę
nie lubi fantastyki, komiksów, anime, tematów z wiedzy ścisłej, cospleyi,
superbohaterów czy pociągów? I TYM PODOBNE. Myślę, że twórcy właśnie w ten
sposób chcieli sobie zapewnić oglądalność.
Sheldon Cooper, grany przez Jima Parsonsa to postać
baaardzo mądra, ale i bardzo specyficzna i no... nie do wytrzymania na dłuższą
metę, serio. Niemniej jak każdy człowiek to i ten nie składa się z samych wad i
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tak z ciekawostek dopowiem anegdotę
z życia: Kiedyś przyjechała do mnie przyjaciółka na pogaduchy. Jestem typem,
który niezbyt lubi ciszę w tle, dlatego miałam odpalony telewizor, a w nim
Comedy Central i emitowaną TBBT. Oczywiście na minimalnej głośności, bo dzieje
z naszych żyć były ważniejsze. Gdy w końcu doszło do skończenia tematu między
nami, wzrok przyjaciółki zawędrował na TV i okazało się, że zna ten serial, a
dokładniej postać Sheldona Coopera. Miała o nim zajęcia na studiach, służył do
analizy różnych zaburzeń na podstawie zachowania. Tak, moja przyjaciółka
studiowała psychologię. Trochę to zabawne. Trochę bardzo. Wyobraźcie sobie
reakcje Sheldona, że jego osoba jest wykorzystywana w nauce na wykładach z
psychologii - teraz jak to piszę to stwierdzam, że mógłby nawet być dumny.
Zaznaczę tylko, że chodzi o postać, nie aktora. JEDNAK z tego co kiedyś tam w
wywiadach znalazłam to J. Parsons kreował swoją postać na taką, która choruje
spectrum autyzmu, natomiast twórcy temu zaprzeczyli. W sensie, że bohater nie
ma choroby, taki po prostu jest.
Pomaga w tym także "śmiech z puszki" -
unicestwia powagę czy niezręczność, która wkroczyłaby na plan.
Leonard ma jeszcze dwójkę przyjaciół - Rajesha i
Howarda, którzy poprzez częstotliwość spotkań i wspólne miejsce pracy
zaprzyjaźniają się również z Sheldonem. Noo... Howarda to Sheldon tylko
toleruje, ponieważ nie ma on doktoratu i jest tylko inżynierem. Ale widz wie,
że tak naprawdę są to droczenia. Choć Sheldon jest przy tym bardzo poważny.
Skoro jesteśmy przy Howardzie to buduje on łaziki i inne urządzenia, które są
użyteczne w kosmosie. Będąc dorosłym, pomieszkuje z matką - co tłumaczy jego
osobowość nastolatka i nieumiejętne podejście do kobiet. Podrywy Howarda to
taki osobny aspekt komediowy. Najlepszym przyjacielem jest Rajesh, który jest
karmelowoskórym hindusem na imigracji zajmującym się astrologią...
Tak, astrologią. Widzicie? TBBT bawi i uczy.
Wracając do postaci Raja, to jego kolosalnie bogaci rodzice stale chcą go
zeswatać z jakąś hinduską, bowiem w ich rodzinie/kraju aranżowane małżeństwa to
tradycja. Zboczę na chwilę z tematu, bo przypomniała mi się wiadomość ze
świata, a konkretniej z Indii, którą przeczytałam kiedyś na twitterze. Jest
zarazem tragiczna jak i śmieszna, w znaczeniu niepojęta, że takie rzeczy mogą
się odwalić: otóż w Indiach miało dojść do aranżowanego małżeństwa, jednak
podczas ceremonii ślubnej panna młoda dostała zawału i zmarła. Jej rodzice
postanowili, by jej miejsce zajęła młodsza siostra. TEGO SAMEGO DNIA I NA TEJ
SAMEJ CEREMONII. Małżeństwo się naturalnie odbyło, totalnie sobie nie wyobrażam
tej atmosfery i absurdu...
Ponownie, wracając do tematu, w związku z naciskiem
kolosalnie bogatych rodziców Rajesh ma tylko jeden problem. Nie potrafi
rozmawiać z kobietami. I to nie w obawie nad palnięciem głupoty, po prostu nie
potrafi przy nich mówić z uwagi na doskwierający mutyzm. Chociaż... na
początku, by móc rozmawiać z kobietami Rajesh sięgał po alkohol i często nie
wiedział, kiedy się przymknąć. To go klasyfikowało jako dziwaka i niejako
zmuszało do zadawania się z innymi odludkami, bo poza tym nie wiem co go
"skreśla".
Sezon pierwszy rozpoczyna wprowadzenie się ślicznej
sąsiadki Sheldona i Leonarda - na imię
jej Penny. W której zadurza się Leonard i małymi kroczkami zawalcza o jej
względy. Czasami mu to wychodzi, a czasami nie – ale nie strugajmy
niedomyślnych, bo wiadomo, że koniec końców będą razem. Jednak chodzi o ich
drogę do zostanie razem, cel ma być wszystkim znany. A ta droga jest pełna
zawirowań oraz moralnych dylematów, takich jak na przykład wahanie Penny: Czy
pasuje jej umawiania się z kimś o wiele mądrzejszym od niej samej lub kwestia
porzucenia przez nią życia szalonej singielki na rzecz stałego związku.
Oczywiście nie tylko oni mierzą się z różnymi sytuacjami, w późniejszych sezonach do bohaterów dochodzą także partnerki Sheldona i Howarda, które w równie zabawny sposób potrafią postawić swoich partnerów przed spersonalizowanych dla nich wyborami. Ogólnie bardzo dużo gagów i żartów, nie tylko w sferze miłosnej, dlatego sądzę, że to serial dla każdego – każdy będzie się na nim dobrze bawił. Może być też fajnym tematem do merytorycznych rozkmin z przyjaciółmi:
- różnica w zarobkach: kobieta zarabia więcej niż mężczyzna.
- czy chciałoby się przeżyć taki panieński jak bohaterka Amy lub taki kawalerski jak Howard?
Dlatego polecam bardzo serdecznie! Chciałam ogólnie omówić każdy sezon, ale sądzę, że padłoby za dużo spoilerów, co nie byłoby już takie fajne – nie każdy jest jak ja, czyli ktoś kto lubi spoilery, bo go one potrafią bardziej zachęcić do obejrzenia. Może i jestem dziwna, ale dla mnie bardziej niż ciekawość liczy się sposób wykonania!
