poniedziałek, 22 stycznia 2024

4. THE BING BANG THEORY - Teoria wielkiego podrywu (2007)

edytuj post! + Brak komentarzy:

 #SERIAL #STANY_ZJEDNOCZONE #HBOMAX

 


TYTUŁ: TEORIA WIELKIEGO PODRWU | THE BIG BANG THEORY
REŻYSERIA: Mark Cendrowski
SCENARIUSZ: Chuck Lorre, Bill Prady, Steven Molaro
DATA EMISJI: 2007-2019
LICZBA SEZONÓW: 12 | CZAS TRWANIA: ok. 20 minut
GATUNEK: komedia 

Hello Guys! Dzień dobry!

Na dzisiaj mam wam do polecenia bardzo przyjemny serial komediowy, na którym można się pośmiać oraz dowiedzieć o wielu ciekawostkach. Osobiście, na przykład, z tego serialu dowiedziałam się kim był Oppenheimer jeszcze przed pojawieniem się iiw kinach filmu o ojcu bomby atomowej. Oczywiście bez szczegółów, ale nie byłam w temacie taka kompletnie zielona. Bo przecież takich rzeczy nie dowiedziałam się ze szkoły, a szkoda. Nie pogardziłabym taką wiedzą. Jednak nie tylko o takich naukowych ciekawostkach tam mowa. Również o takich popkulturowych. Dla mnie samej, podczas researchu serialu, ciekawostką było to, że reżyser produkcji posiada polskie korzenie – wiecie, taka polaczkowa duma, że nasi odgrywają jakąś rolę w czymś większym. Serial ma jeszcze jeden atut, jakim jest jego czas trwania – moim zdaniem te 20 minut jest takie, wręcz w sam raz. Głowa nie chce wybuchnąć od natłoku informacji, a wątki humorystyczne ładnie się przeplatają z tymi poważniejszymi.

Jak to bywa w wielosezonowych serialach, pierwsze odcinki zawsze mają w sobie najlepszą energię. Każdy odcinek miał w sobie dużo komedii sytuacyjnej, bohaterowie pomagają w niej swoimi charakterami, a fabuła jest całkiem oryginalna. Leonard i Sheldon to dwaj współlokatorzy, którzy są naukowcami w obrębie gałęzi nauki ścisłej  - FIZYKI. Leonard zajmuje się mechaniką kwantową, a Sheldon fizyką teoretyczną. Przez te mądrobrzmiące terminy, wypowiedzi czy określenia podczas trwania całego serialu to mam poczucie, że porządnie mi wzrosło IQ. Wracając jednak do dwójki bohaterów, to są także niesamowitymi geekami, co pozwala nam ich polubić. Bo wiadomo, kto choć trochę nie lubi fantastyki, komiksów, anime, tematów z wiedzy ścisłej, cospleyi, superbohaterów czy pociągów? I TYM PODOBNE. Myślę, że twórcy właśnie w ten sposób chcieli sobie zapewnić oglądalność.

Sheldon Cooper, grany przez Jima Parsonsa to postać baaardzo mądra, ale i bardzo specyficzna i no... nie do wytrzymania na dłuższą metę, serio. Niemniej jak każdy człowiek to i ten nie składa się z samych wad i punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tak z ciekawostek dopowiem anegdotę z życia: Kiedyś przyjechała do mnie przyjaciółka na pogaduchy. Jestem typem, który niezbyt lubi ciszę w tle, dlatego miałam odpalony telewizor, a w nim Comedy Central i emitowaną TBBT. Oczywiście na minimalnej głośności, bo dzieje z naszych żyć były ważniejsze. Gdy w końcu doszło do skończenia tematu między nami, wzrok przyjaciółki zawędrował na TV i okazało się, że zna ten serial, a dokładniej postać Sheldona Coopera. Miała o nim zajęcia na studiach, służył do analizy różnych zaburzeń na podstawie zachowania. Tak, moja przyjaciółka studiowała psychologię. Trochę to zabawne. Trochę bardzo. Wyobraźcie sobie reakcje Sheldona, że jego osoba jest wykorzystywana w nauce na wykładach z psychologii - teraz jak to piszę to stwierdzam, że mógłby nawet być dumny. Zaznaczę tylko, że chodzi o postać, nie aktora. JEDNAK z tego co kiedyś tam w wywiadach znalazłam to J. Parsons kreował swoją postać na taką, która choruje spectrum autyzmu, natomiast twórcy temu zaprzeczyli. W sensie, że bohater nie ma choroby, taki po prostu jest.

Leonard znowu jest dla niego trochę jak opiekun. Facet chyba bardziej stał się "geekowym świrem" ze względu na łatwiejszą w ten sposób drogę do pozyskania przyjaciół, a czym większa znajomość i różnorodność "odklejonych" rzeczy tym większe uznanie w towarzystwie. Bo kiedyś bycie nerdem i noł-lajfem to była społeczna ujma i wstyd. Można pod to jeszcze podciągnąć jego niskie poczucie własnej wartości i dosyć przykre oraz suche dzieciństwo. Suche czyli pozbawione infantylnych atrakcji i czułości. Grube tematy, prawda? I wcale nieśmieszne, a jednak serial potrafi się nimi bawić i rozładowywać stworzone napięcie.

Pomaga w tym także "śmiech z puszki" - unicestwia powagę czy niezręczność, która wkroczyłaby na plan.

Leonard ma jeszcze dwójkę przyjaciół - Rajesha i Howarda, którzy poprzez częstotliwość spotkań i wspólne miejsce pracy zaprzyjaźniają się również z Sheldonem. Noo... Howarda to Sheldon tylko toleruje, ponieważ nie ma on doktoratu i jest tylko inżynierem. Ale widz wie, że tak naprawdę są to droczenia. Choć Sheldon jest przy tym bardzo poważny. Skoro jesteśmy przy Howardzie to buduje on łaziki i inne urządzenia, które są użyteczne w kosmosie. Będąc dorosłym, pomieszkuje z matką - co tłumaczy jego osobowość nastolatka i nieumiejętne podejście do kobiet. Podrywy Howarda to taki osobny aspekt komediowy. Najlepszym przyjacielem jest Rajesh, który jest karmelowoskórym hindusem na imigracji zajmującym się astrologią...

Tak, astrologią. Widzicie? TBBT bawi i uczy. Wracając do postaci Raja, to jego kolosalnie bogaci rodzice stale chcą go zeswatać z jakąś hinduską, bowiem w ich rodzinie/kraju aranżowane małżeństwa to tradycja. Zboczę na chwilę z tematu, bo przypomniała mi się wiadomość ze świata, a konkretniej z Indii, którą przeczytałam kiedyś na twitterze. Jest zarazem tragiczna jak i śmieszna, w znaczeniu niepojęta, że takie rzeczy mogą się odwalić: otóż w Indiach miało dojść do aranżowanego małżeństwa, jednak podczas ceremonii ślubnej panna młoda dostała zawału i zmarła. Jej rodzice postanowili, by jej miejsce zajęła młodsza siostra. TEGO SAMEGO DNIA I NA TEJ SAMEJ CEREMONII. Małżeństwo się naturalnie odbyło, totalnie sobie nie wyobrażam tej atmosfery i absurdu...

Ponownie, wracając do tematu, w związku z naciskiem kolosalnie bogatych rodziców Rajesh ma tylko jeden problem. Nie potrafi rozmawiać z kobietami. I to nie w obawie nad palnięciem głupoty, po prostu nie potrafi przy nich mówić z uwagi na doskwierający mutyzm. Chociaż... na początku, by móc rozmawiać z kobietami Rajesh sięgał po alkohol i często nie wiedział, kiedy się przymknąć. To go klasyfikowało jako dziwaka i niejako zmuszało do zadawania się z innymi odludkami, bo poza tym nie wiem co go "skreśla".

Sezon pierwszy rozpoczyna wprowadzenie się ślicznej sąsiadki Sheldona i Leonarda  - na imię jej Penny. W której zadurza się Leonard i małymi kroczkami zawalcza o jej względy. Czasami mu to wychodzi, a czasami nie – ale nie strugajmy niedomyślnych, bo wiadomo, że koniec końców będą razem. Jednak chodzi o ich drogę do zostanie razem, cel ma być wszystkim znany. A ta droga jest pełna zawirowań oraz moralnych dylematów, takich jak na przykład wahanie Penny: Czy pasuje jej umawiania się z kimś o wiele mądrzejszym od niej samej lub kwestia porzucenia przez nią życia szalonej singielki na rzecz stałego związku.

Oczywiście nie tylko oni mierzą się z różnymi sytuacjami, w późniejszych sezonach do bohaterów dochodzą także partnerki Sheldona i Howarda, które w równie zabawny sposób potrafią postawić swoich partnerów przed spersonalizowanych dla nich wyborami. Ogólnie bardzo dużo gagów i żartów, nie tylko w sferze miłosnej, dlatego sądzę, że to serial dla każdego – każdy będzie się na nim dobrze bawił. Może być też fajnym tematem do merytorycznych rozkmin z przyjaciółmi:

- czy różnica między wyższym i średnim wykształceniem jest istotna w związkach?
- różnica w zarobkach: kobieta zarabia więcej niż mężczyzna.
- czy chciałoby się przeżyć taki panieński jak bohaterka Amy lub taki kawalerski jak Howard?

Dlatego polecam bardzo serdecznie! Chciałam ogólnie omówić każdy sezon, ale sądzę, że padłoby za dużo spoilerów, co nie byłoby już takie fajne – nie każdy jest jak ja, czyli ktoś kto lubi spoilery, bo go one potrafią bardziej zachęcić do obejrzenia. Może i jestem dziwna, ale dla mnie bardziej niż ciekawość liczy się sposób wykonania!